Ledwo widoczną, wydeptaną w lesie ścieżką szedł chłopak. Spacerował po tym lesie już tyle razy, ale dopiero teraz dotarł aż tutaj. Ten skrawek dzikiej przyrody był inny. Cichy, spokojny. Jakby nigdy nie stanęła tu ludzka noga. W tym miejscu było coś magicznego. Jakaś niewidzialna siła, która zapierała dech w piersi. Jeszcze nigdy chłopak nie czuł się tak dobrze, jak w tym miejscu.
Wziął głęboki wdech. Nawet powietrze pachniało tutaj inaczej.
Szedł krętą ścieżką i sam nie mógł uwierzyć, jak niesamowite może być kilka drzew. Jaki urok mogą mieć w sobie pnące się w górę konary.
Nagle się zatrzymał.
Tuż przed nim, na ziemi leżała dziewczyna. Jej biała, zwiewna sukienka, teraz lekko ubrudzona liśćmi była tylko trochę jaśniejsza od bladej skóry. Podszedł bliżej. Biała postać się nie poruszyła. Teraz, mógł dostrzec więcej. Ręce lekko rozrzucone na boki, ciemno brązowe, krótkie włosy. I niebieskie, wpatrzone w niebo oczy. Widział poruszającą się lekko klatkę piersiową dziewczyny i kamień spadł mu z serca.
Podszedł jeszcze kilka kroków i przykucnął przy brunetce. Czy powinien się odezwać? Coś zrobić? A może ominąć ją i iść dalej?
-Wszystko w porządku? - odezwał się w końcu, lecz ona nie zwróciła na to uwagi. Wciąż wpatrywała się w błękitne niebo beznamiętnym wzrokiem.
-Coś ci się stało? Mam kogoś wezwać?
Ale ona wciąż pozostawała w bezruchu. Milczała, jakby w ogóle go tutaj nie było.
Wstał i już zaczął szukać swojego telefonu, kiedy usłyszał jej głos. Zachrypnięty. Nieobecny. Jakby nie mówiła do niego.
-Czuję się dobrze.
-Jak się nazywasz?
I znów milczenie. Miał tego wszystkiego powoli dosyć.
-Jak ci na imię? - spytał już bardziej zdenerwowanym tonem. Ale ona nie odpowiedziała. Zamiast tego przeniosła na niego swój wzrok. Utkwiła w nim spojrzenie swoich oczu których kolor, nagle skojarzył mu się z kolorem zimowego morza.
I wtedy, nie wiadomo skąd, w jego głowie zaczęły pojawiać się informacje. Obrazy. Uczucia. Imię. Klaudia. Tak normalne, a jednak tak obce w tej chwili. Trzymany w bladej dłoni długopis z niewiarygodną szybkością wypisujący kolejne słowa w zeszycie. I kamera. Taka, jakiej używają profesjonaliści. Łzy. Dużo łez. Ale brak bólu. Tylko szczęście.
Odwrócił wzrok. A kiedy znów spojrzał na dziewczynę, ta już nie leżała na ziemi. Klękała z takim samym, nieobecnym wzrokiem co przedtem. Tylko na jej polikach pojawił się rumieniec ożywiając nieco twarz.
Spojrzał w jej oczy. Teraz był już pewien, że taki właśnie kolor ma morze.
-Kim jesteś? - spytał i zaskoczył go fakt, że w ciszy, jaka ich otaczała, jego głos stał się nagle tak głośny.
Dziewczyna ujęła jego twarz w dłonie. Jej zimne, blade dłonie, na jego ciepłej skórze wydawały się tak nierealne.
-Jestem twoim czarnym aniołem - wyszeptała i odbiegła znikając między drzewami.